Wakacje służą nadrabianiu niektórych zaległości i dalszym wędrówkom. W tym roku udało mi się nadrobić wiele zaległości pandemicznych, a także umówić się na rozmowy z depozytariuszami dziedzictwa kulturowego.
Depozytariusze nadbużańskich pereborów
Mowa tu szczególnie o Pani Stanisławie Kowalewskiej z Nowego Holeszowa i tradycji nadbużańskich pereborów. Perebor jest ornamentem tkackim charakterystycznym dla zdobień północnej i wschodniej Europy, a w Polsce występował wyłącznie w części północno-wschodniej. Na terenie Lubelszczyzny występował w stroju nadbużańskim i włodawskim, ale już przed II wojną światową był już praktycznie nie wykonywany. Umiejętność tkania pereborów przetrwała dzięki nielicznym tkaczkom, które zaczęły wykonywać prace na konkursy muzealne i szkoląc następczynie.
Perebor powstaje na osnowie przez wykorzystanie deseczki i wymaga użycia co najmniej czterech nicielnic (to element krosna tkackiego). W ten sposób powstaje wzór: kolorowy wątek przeplata w „zaprogramowany sposób” nitki osnowy. Spisane wyjaśnienie niewiele tutaj wnosi, ale mogą pomóc zdjęcia, które zamieściłam poniżej.
Perebory zostały wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Polski w 2016 r.
Stanisława Kowalewska
to niewątpliwa mistrzyni tkactwa z południowego Podlasia, zresztą świadczy o tym Nagroda im. Oskara Kolberga, którą wyróżnia się najwybitniejszych twórców kultury ludowej.
Pani Stanisława otrzymała ją w 2013 roku. Na krosnach tkały jej mama oraz babcia i to od nich nauczyła się rzemiosła. Pani Stanisława wykonuje perebory, w pracach wykorzystuje kolorowe nici bawełniane oraz wełniane z przewagą kolorów czarnych i czerwonych, bo takie tradycyjnie były w regionie. Wzory wybiera deseczką i czółenkiem. Ze względów oczywistych pani Stanisława zajmuje się także szeroko rozumianym tkactwem i krawiectwem. Wcześniej zajmowała się wieloma rzeczami, pracowała zawodowo i prowadziła działalność społeczną. Od przejścia na emeryturę wykonuje wyłącznie perebory: na stroje ludowe, ręczniki, obrusy, na zamówienie dla zespołów folklorystycznych, na kiermasze (w tym roku np. w Lublinie), konkursy (tegoroczny w Bydgoszczy). Przygotowała także piękny bieżnik na ogólnopolskie obchody dożynkowe. Ma go otrzymać pan prezydent Andrzej Duda.
Tradycja i przekaz pokoleniowy
Tkactwo jest tradycyjną formą działalności, którą pani Stanisława wyniosła z domu rodzinnego. Jej matka, Maria Czerwonka należała do STL, a tkactwem zajmowała się także Babka i Ciotka, znana Stanisława Bajowa. Panie zbierały stare koszule i ręczniki, których wtedy było dużo po domach znacznie więcej niż dzisiaj, choć i tak stosunkowo mało. Z tych materiałów czerpały tradycyjne wzory: najczęściej odrysowując je ręcznie na papierze. Zbiory pani Stanisławy są imponujące, na każdej kartce ze wzorem znajduje się informacja, od kogo pochodzi lub skąd został zaczerpnięty. Niekiedy zdarzają się dodatkowe wiadomości, np. z jakiego rodzaju tkaniny (ręcznika, spódnicy, koszuli). Wśród wielu depozytariuszy, których poznałam, pani Stanisława odznacza się żywotnością i tym, że chętnie dzieli się posiadanymi umiejętnościami i wiedzą.
Pani Stanisława była ogromnie szczęśliwa, kiedy jej powiedziałam, że udało mi się w życiu utkać kilka rzeczy i mam krosno, choć ostatnio go nie wykorzystuję. Jej radość, z tego, że ktoś wie, co to jest nicielnica, jakie są niuanse w budowie krosien, zapamiętam na długo.
Dziedzictwo kulturowe
Moją uwagę w zbiorach Pani Stanisławy przykuły szczególnie wzorniki, których przez lata swej działalności zgromadziła bardzo wiele. Rozumiałam też troskę o to, że nie wszystkie, że dzisiejsze nici i ich rodzaj (tworzywo, splot, użyte barwniki), nie pozwalają na odtworzenie wszystkiego, co się zachowało. Czasami trzeba zmodyfikować wzór do współczesnych nici, uwzględnić tradycyjne znaczenie i symbolikę kolorów (np. zmniejszyć wzór, by jeden kolor nie dominował nad pozostałymi), zwęzić motyw, żeby zachować jego kształt, itp.
Ochrona dziedzictwa kulturowego
Problem dostosowania do nowych okoliczności i materiałów dotyka znaczną część depozytariuszy niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Jednak ta właśnie okoliczność sprawia, że dziedzictwo to trwa i ma coraz to inny wymiar. I trzeba się z tego cieszyć.
0 komentarzy